30 września 2015

LIIVIGNO - KUPUJ, ALE Z UMIAREM! ;)

Moi Drodzy, dzisiaj po raz kolejny zabieram Was na wycieczkę do Livigno. Znane ono jest nie tylko z pięknych widoków górskich, ale także z historycznej strefy wolnocłowej i to o niej dzisiaj mowa. Oznacza to, że sprzedawane tutaj towary nie są obciążone podatkiem VAT i akcyzą. W niższej cenie możemy zakupić perfumy, elektronikę, alkohol, benzynę i wiele innych produktów. Na wszystko jednak nałożone są dla turystów limity, których przekroczenie może poskutkować sporym mandatem - przy większych zakupach radzę posługiwać się gotówką ;) Przy granicy kończącej strefę wolnocłową znajduje się bowiem siedziba straży granicznej, gdzie wyrywkowo dokonuje się kontroli zakupionych dóbr.


Oto co możemy m.in. zakupić w ramach limitu, przekraczając granicę włoską:

- wyroby tytoniowe: papierosy (20 opakowań); cygara (50 sztuk)
- wino (4 litry); piwo (16 litrów)
- cukier (10 kilo)
- kawa (2 kilo)
- mięso, wyroby mięsne, mleko i przetwory mleczne (5 kilo)
- perfumy i wody toaletowe (300/400 ml)
Jeden pasażer może przewieźć produkty o maksymalnej wartości 300 €, natomiast osoby poniżej 15 roku życia - 150 €. 


Uwaga! Decydując się na drogę wiodącą przez Szwajcarię musimy pamiętać, że na granicy szwajcarskiej będą obowiązywać nieco inne limity, np.:

- mięso (1 kilo)
- masło (1 kilo)
- oliwa, oleje i margaryna (5 litrów/5 kilo)
- kawa, cukier, sery, perfumy ( do 300 CHF)
Jeden pasażer może przewieźć produkty o maksymalnej wartości 300 CHF.


W samym sercu Livigno znajduje się 250 sklepów, i wielkie "centrum handlowe" pod gołym niebem oferujące nam znane wszystkim luksusowe marki oraz sieciówki, morze perfumerii, sklepy jubilerskie, sklepy spożywcze oraz te z upominkami. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie ;)

22 września 2015

"LIVIGNO FEEL THE ALPS..."

Miało być "gorąco, piaszczyście, oceaniście, wyspiarsko"... jednakże kobieta zmienną jest!
Będzie włosko, górsko, sportowo, rodzinnie, aktywnie i ciekawie! Oto esencja dzisiejszego wpisu. 
Moi Drodzy; Panie i Panowie przed Wami nowa propozycja aktywnego, rodzinnego wypoczynku - Livigno! Królestwo górskie nie tylko dla kolarzy ;)


"Livigno feel the alps..." - hasło reklamowe tej urokliwej miejscowości.
Livigno to jedna z najbardziej renomowanych miejscowości turystycznych we włoskiej części Alp.
Jest wymarzoną miejscowością dla tych, którzy cenią sobie kontakt z naturą, poszukują chwili relaksu, chcą oddychać czystym powietrzem i przy odrobinie szczęścia złapać trochę słońca (pogoda potrafi płatać figla).
Chcąc poczuć się jak w raju, wystarczy spojrzeć na majestatyczną panoramę górską obejmującą łąki i całe połacie zieleni, albo pójść nad jezioro otaczające góry. 


Widok na piękne Alpy oraz centrum miasta

Majestatyczne Alpy o poranku
Jeziora otaczające góry, to we Włoszech codzienność ;) 
Podczas pobytu w tej urokliwej miejscowości możemy całkowicie zapomnieć o naszych czerech kółkach, bowiem komunikacja miejska kursuje tutaj całkowicie za darmo (dobry sposób na obniżenie i tak cały czas dużego ruchu samochodowego) i dociera we wszystkie atrakcyjne miejsca! W okresie letnim funkcjonują dwie linie, a w sezonie zimowym - cztery.
Dla turystów  dostępne są: 124 hotele, 1625 apartamentów, 7 pól kempingowych i 3 agroturystyki. Turystów tutaj bowiem nie brakuje, co widać na zawsze zatłoczonym deptaku.  
Sama natura i jeszcze więcej kwiatów 

Livigno to także raj dla ... zakupoholików, ponieważ leży ono na obszarze strefy wolnocłowej - towary nie są obciążone akcyzą i VATem. Możemy więc "za grosze" kupić perfumy, alkohol, papierosy, benzynę i wiele, wiele innych. Przy wyjeździe znajduje się urząd celny, gdzie dokonuje się "wyrywkowej" kontroli zakupionych towarów (na wszystko są nałożone limity, o których napiszę następnym razem).

Już wkrótce szukajcie wpisów o Livigno związanych ze: sportem, zakupami i ... jedzeniem!


A Ty, byłeś już w Livigno?

16 września 2015

KAWA PO POLSKU...

Ostatnio pisałam o kawach dostępnych we włoskich barach. Dzisiaj przyszła kolej na polskie kawiarnie. 
Prześledziłam ten temat i wiele kawowych propozycji pokrywa się z tymi włoskimi. Nasze, polskie menu charakteryzuje się przede wszystkim kawą po turecku, czyli parzoną, sypaną czy z fusami - jak, kto zwykł ją nazywać; drugim charakterystycznym napojem kawowym jest americano - odpowiednik podwójnego, "rozcieńczonego" espresso. 
Kolejnymi propozycjami są: kawa po wiedeńsku - z bitą śmietaną; oraz podawane w "kubkach gigantach" (tak ich objętość określają Włosi): mocha, latte macchiato, caffe latte i irish coffe


Source: sprawdzilamto.blogspot.com

Dochodzę do wniosku, że Polacy bardziej "delektują" się kawą. Częściej sięgają po te większe rozmiarowo, rzadko sięgając po espresso. Włosi często tego typu kawę (ba, nawet cappuccino!) piją na stojąco w 5 sekund przy barze!  Nie poświęcają 30 minut na wypicie kawy, tak jak my. Dla nas to chwila relaksu ;)

13 września 2015

KAWA... TYLKO KTÓRĄ WYBRAĆ?

Pewnie i Wam nieraz zdarzyło się zamówić kawę nie taką, jakiej byście się spodziewali. Dlatego też, żeby nie popełnić więcej razy tego samego błędu do dzisiaj zamawiałam wyłącznie espresso albo cappuccino. Dlaczego do dzisiaj? Co się zmieniło? Specjalnie dla Was przestudiowałam ten temat i sama wiele się nauczyłam ;) Od dzisiaj bez problemu możemy zamówić taką kawę, jaką chcemy.

Kawy we włoskich barach są bardziej klasyczne.
Ciężko o znalezienie kawy np. z syropem karmelowym czy innymi dodatkami
Włoskie "menu kawowe" odrobinę różni się od tego polskiego. O dziwo jest nieco biedniejsze lub inaczej ujmując sprawę - bardziej klasyczne.
Znane wszystkim espresso, czarne i mocne - klasyk. Stało się jednym z symboli Włoch. Istnieje wiele jego odmian. Można je zrobić zarówno z kawy ziarnistej (świeżo mielonej przez automat) lub tej drobno mielonej.
Caffe' lungo jest słabszym znacznie od espresso naparem podawanym w większym kubku - strumień puszczony z maszyny jest dłuższy.
Wyobrażacie sobie wypić kawę silniejszą niż espresso?! Mnie już serce staje w poprzek, ale odważnym polecam caffe' ristretto - kawa nieco "krótsza" niż espresso, ale za to mocniejsza.
Jeśli jesteśmy już przy mocniejszych kawach, to nie wypada nie wspomnieć o tej wzmocnionej procentami. Ostatnio zdarzyło mi się przez przypadek zamówić caffe' corretto. Jakież było moje zdziwienie po pierwszym łyku! Caffe' corretto to espresso z odrobiną włoskiej grappy lub innym równie mocnym trunkiem.


Klasyczne espresso i klasyczna czerwień ;)
"Mocne" kawy mamy za sobą.Teraz przejdźmy do tych zabielanych, których tutaj także nie brakuje - okazuje się, że mamy w czym wybierać.
Caffe' macchiato to nic innego jak klasyczne espresso z odrobiną zimnego mleka. Podawane w filiżance do espresso.
Cappuccino to caffe' lungo z ciepłym spienionym mlekiem, często posypane czekoladą. Istnieje także cappuccino bez pianki mlecznej. Jest ono podobne do klasyka, ale dodane do niego ciepłe mleko nie jest spienione.
We Włoszech znajdziemy także caffe' a latte - pół na pół kawa i ciepłe mleko oraz caffe' con latte czyli caffe' lungo z odrobiną zimnego mleka.
Jeśli mamy ochotę na coś słodszego i bardziej sycącego możemy zamówić caffe' con panna, czyli caffe' lungo ze śmietaną.
Latem popularne jest caffe' freddo - kawa na zimno oraz granita di caffe', czyli coś pomiędzy sorbetem kawowym a napojem.

Rano zdecydowanie polecam wszystkim espresso  ;)

A Wy, znaleźliście już swoją ulubioną kawę?

8 września 2015

KAWA - JEJ POZYTYWNE I NEGATYWNE WŁAŚCIWOŚCI


"Najpierw kawa, później porozmawiamy."
"Nie zbliżaj się do mnie rano bez kawy." 

Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak często o niej mówimy i myślimy. Niemożliwe wydaje się rozpocząć nowy dzień bez małej czarnej; skutki pominięcia tego porannego rytuału odczuwamy błyskawicznie. Kawa towarzyszy nam w niemal każdej sytuacji - ciężkie poranki, szare popołudnia w pracy i wesołe wieczory z bliskimi. 
Nasza mała czarna zawiera wiele dobrych właściwości, jednak spożywana w za dużej dawce może nam poważnie zaszkodzić. Gdzie jest więc granica? Ile kaw dziennie powinniśmy spożyć, żeby sobie nie zaszkodzić? 



3 kawy dziennie są w sam raz. 
Filiżanka kawy o poranku to dla wielu z nas coś więcej niż tylko przyjemny rytuał. Nie wyobrażamy sobie bez niej dnia, mało to - nie jesteśmy w stanie bez niej sprawnie funkcjonować. 
Zawarte w kawie ok. 80 mg kofeiny (w zależności od rodzaju kawy jej zawartość może się nieco różnić, o tym jednak napiszemy innym razem) to idealna dawka na początek dnia. Kolejną kawę najlepiej wypić tuż przez południem. Ostatnią zaleca się wypić około 15, czyli w godzinach gdy mocno spada poziom koncentracji i odczuwamy senność.  

KAWA I JEJ NIEKTÓRE POZYTYWNE WŁAŚCIWOŚCI
- polepsza pamięć krótkotrwałą 
- polepsza zdolności poznawcze
- zmniejsza ryzyko zachorowania na marskość wątroby
- ułatwia koncentrację
- pozytywnie wpływa na układ trawienny i krążenie
- przyspiesza metabolizm



5 kaw dziennie to zdecydowanie za dużo. 
Przed tobą ciężki dzień, pełen wyzwań, spotkań i stresu? Bez namysłu sięgasz po 5,6 kawę?  
Niestety kawa w takich sytuacjach nam nie pomoże (sięgnij raczej po melisę :)). Nadmierne spożycie kawy może wywołać dekoncentrację, rozdrażnienie, nasilić ból, nadpobudliwość, drżenie kończyn i bezsenność. 
Badania pokazują, że optymalna dawka kofeiny w ciągu dnia to 300-400 mg, czyli około 3-4 kaw.  
Pamiętaj, że kofeinę zawiera także herbata i coca-cola! 

KAWA I JEJ NIEKTÓRE (nie chciałam Was straszyć) NEGATYWNE WŁAŚCIWOŚCI 
- zwiększa uczucie niepokoju i lęku 
- powoduje uzależnienie fizyczne
- utrudnia zasypianie





A Ty, ile kaw dziennie pijesz?

5 września 2015

RZUT OKIEM NA IMIGRACJĘ Z DOŚWIADCZENIA

W polskich (podobnie jak w innych europejskich krajach) mediach od dłuższego czasu rozbrzmiewają newsy dotyczące imigrantów. Na co dzień polityką się nie interesuję i staram się do niej nie mieszać (bo przecież po co niepotrzebnie paplać się w błocie). Jednak to co od jakiegoś czasu dzieje się na arenie europejskiej, docierające do nas informacje kreowane przez media szukające taniej sensacji, wprawiają mnie lekko mówiąc w irytację...

Polska nie ma ŻADNEGO DOŚWIADCZENIA w przyjmowaniu imigrantów z Syrii, Albanii, Afganistanu, czy jeszcze innego kraju afrykańskiego lub azjatyckiego. Nie można więc tych osób porównywać z imigrantami z Ukrainy - jak to się robi w polskich mediach, bo przecież Ukraina i Polska są podobne kulturowo! Nasze wartości i poglądy zacierają się i nie widać między nami większej różnicy. Ukraina to nie Afryka, czy Azja; to nasz sąsiad.

Na co dzień mieszkam we Włoszech, w Mediolanie. Większość z Was powiedziałaby stolicy mody i europejskiego przepychu. Ja powiem - stolicy nielegalnej imigracji... Nie raz jadąc tramwajem czy też metrem zadawałam sobie pytanie " Gdzie ja jestem? W Europie czy afrykańskim buszu?"
I nikt, kto nie zetknął się "w praktyce" z falą imigracji nie jest w stanie mnie zrozumieć. Nie zrozumie tego Polak, żyjący w Warszawie, nie zrozumie tego turysta przybywający do Włoch, Grecji czy Francji, nie zrozumie tego Pan Prezydent czy Pani Premier - na co dzień jeżdżący limuzynami, otoczeni ochroną i posyłający swoje dzieci do prywatnych szkół.

Polacy cieszą się, że pomogą "biednym poszkodowanym" przez wojnę. Organizacje humanitarne zacierają rece, że mogą się przydać, rząd woła: "wybudowaliśmy blaszaki dla uchodźców, jesteśmy gotowi, możemy ich przyjąć i żyć w symbiozie". Nic tylko jedno wielkie HIP HIP HURA! Serdeczne gratulacje, ja już idę zamówić wieniec...

Polska (jak każdy inny europejski kraj) przyjmując imigrantów nie zdaje sobie sprawy, jak nasz kraj może się zmienić. Nie zaraz - teraz, nie za rok, ale za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat. (Nie myślicie o sobie, to pomyślcie o swoich dzieciach i wnukach!)
 Nie możemy siebie oszukiwać, że będziemy w stanie to kontrolować, bo nie będziemy - biznes imigracyjny przecież kwitnie! Podobnie jak Włochy, Grecja czy Francja nie będziemy w stanie zwalczać nielegalnej imigracji, będziemy więcej pieniędzy wydawać na pomoc imigrantom (bo tak przecież trzeba, bo tego wymaga od nas Pani z nadwagą w garsonce), więzienia będą przepełnione nielegalnymi imigrantami i nie będzie w nich miejsca dla prawdziwych kryminalistów. Mało?

A co My, jako naród, nasz rząd i cała unia zrobi w następujących przypadkach (przypadki prawdziwe, jakie miały miejsca w krajach dotkniętych już "plagą imigracji"):
-  przybywający do nas muzułmanie zaczną sobie rościć prawo (wręcz obowiązek) do ściągania krzyży w szkołach i innych placówkach publicznych, bo to godzi w ich religię, wyznania i przekonania. Wówczas ksiądz na ambonie czy partia prawicowa nic nie zdziałają.
- co powiemy zgwałconej kobiecie przez imigranta żądnego "rozrywki"? Musimy być dla nich wyrozumiali?
-  jak  w ogóle wyobrażamy sobie nasze porozumienie się? Są przygotowane dla tych osób jakieś specjalne szkoły, kursy, programy?
- czy my w ogóle wierzymy, że do naszego kraju "zagoszczą" tylko i wyłączni imigranci legalnie? Plagi nie da się kontrolować. Hello!
- czy nasze prawodawstwo jest odpowiednio przygotowane na to? Jakoś tego nie widzę.
- co powiemy okradzionej przez imigrantów dwa razy w ciągu pięciu lat rodzinie? Kto im zwróci utracone dobra? "Przykro mi nic nie da się zrobić w tej kwestii."?
- co powiemy pobitemu do nieprzytomności dziecku? Damy pobić drugie, bo Pan Jezus kazał nadstawić drugi policzek?
- jak wytłumaczymy dzieciom bawiącym się na placu zabaw, dlaczego ktoś 10 m. od tego placu został postrzelony?  To u nich normalne?
- kto zwróci kontrolerowi biletów odciętą rękę, tylko dlatego, że zapytał się w pociągu czy ma bilet za 2,5 €?  Państwo czy podmiot zatrudniający?
I to nie jest czarny scenariusz, to nie jest film akcji czy serial kryminalny. To jest Moi Drodzy szara codzienność Państw nieudolnie zmagających się z falą imigracji z Azji i Afryki. Tak jest u nich, tak będzie i u nas. Nie oszukujmy się, że Ci ludzie przystosują się bo przecież są w POLSCE. (Większość z nich nie ma bladego pojęcia czy Polska to kraj, miasto, wioska czy po prostu jakaś rzecz). Oni nie ustawią się w kolejce do Urzędu Pracy, nie nauczą się polskiego i nie przystosują się do nas. Podarowana im zgrzewka wody zostanie wyrzucona na tory, a podarowany sok z 15% zawartością cukru wyląduje w śmietniku.
Jestem i będę przeciwniczką przyjęcia tego typu imigrantów (bo o uchodźcach nie ma mowy) do Polski. Dziwię się, że nasz rząd jest taki przepraszam za wyrażenie ślepy, żeby nie widzi żadnego problemu. Organizacje humanitarne chcą pomagać? Niech pomagają biednym Polakom (których przecież nie brakuje) albo niech doraźnie pomaga poszkodowanym w ich kraju.

Polska to nie tylko tu i teraz. Polska to także nasze PÓŹNIEJ! Polska to nasze dzieci i nasi wnukowie! Zastanówmy się czy chcemy, żeby nasz kraj upodobnił się do tego, w którym 60% populacji to imigranci... Ja się na taką Polskę nie godzę!

My obligujemy się pomóc Unii, a kto nam pomógł w walce z rosyjskim tygryskiem, jak poświęcaliśmy nasze dobro na rzecz Ukrainy? Do dzisiaj ponosimy bolesne straty, a od 1939 nic się nie zmieniło. Wszyscy się boją rosyjskiego tygryska i niemieckiego aniołka.
Zastanówmy się kto nam pomoże, jak będziemy w potrzebie?  Chętnych do pomocy nie widzę...