27 czerwca 2015

OD DZISIAJ PIĘKNE PAZNOKCIE NIE MUSZĄ BYĆ MARZENIEM!

To, że dłonie są wizytówką człowieka wiadomo nie od dzisiaj.
"Pokaż mi swoje dłonie, a ja Ci powiem kim jesteś".
Po wyglądzie dłoni możemy jak z kart odczytać cechy charakteru człowieka.
Co zrobić, żeby nasze dłonie zawsze wyglądały nienagannie? Dzisiaj podaje Wam kilka wskazówek i porad, które jednocześnie odzwierciedlają moją pielęgnacje dłoni i sprawiły, że stałam się dumną przedstawicielką zadbanych dłoni i wypielęgnowanych paznokci!

1. Zaopatrz się w dobry krem do rąk. Krem powinien nawilżać i pielęgnować Twoje dłonie. Latem staraj się wybierać kremy o lżejszej konsystencji, wchłaniające się szybciej. Wcieraj krem do rąk tak często, jak tylko wymaga tego Twoja skóra. Nie zapominaj o nałożeniu sporej ilości kremu wieczorem, przed pójściem spać. Jeżeli masz wyjątkowo przesuszoną skórę dłoni na noc zakładaj specjalne, bawełniane rękawiczki do nawilżania dłoni.

2. Zaopatrz się w delikatny scrub dla dłoni, który wygładzi ich skórę. Sprawi, że będą aksamitne w dotyku. Stosuj taki scrub przynajmniej raz w miesiącu, ale z kolei nie częściej niż raz w tygodniu!

3. Zapomnij o nożyczkach do paznokci i obcinaku! Zamiast tego zaopatrz się w dobry pilnik do paznokci (ten metalowy odłóż, używaj pilnika papierowego lub ewentualnie szklanego). Piłowanie paznokci nie tylko je pobudzi ale i wzmocni!

4. Wykonując manicuire, daj sobie czas! Nie zapomnij o polerce i wypoleruj całą płytkę paznokcia. Dzięki temu będzie ona gładka i błyszcząca.

5. Nawilżaj nie tylko dłonie, ale i skórki wokół paznokci! Dzięki temu nie będziesz musiała ich obcinać, ale wystarczy, że je delikatnie "odsuniesz" drewnianą szpatułką. Nie ma gorszego widoku niż ranki wokół paznokci lub  wrastające w paznokcie skórki.

6. W zależności od potrzeb zafunduj swoim dłoniom domowe kąpiele.
- Na przebarwienia - cytrynowa - do ciepłej (nie gorącej) wody dodaj świeżo wyciśnięty sok z cytryny.
- Nawilżająca - mleczna - szklankę ciepłego mleka wymieszaj ze szklanką naparu z rumianku.

7. Zainwestuj w dobrą odżywkę do paznokci i stosuj ją regularnie.

Oto mój zestaw "ratunkowy" do paznokci;)

26 czerwca 2015

PARCO FAUNISTICO "LE CORNELLE"

Nadchodzi (a właściwie to na dobre się już u nas rozgościł) okres letni, czas wypadów za miasto w rodzinnym gronie. We Włoszech dzieciaki już od tygodnia (albo i dwóch) mają wakacje, więc tym najmłodszym trzeba jakoś zorganizować czas, żeby się nie nudziły w domu.
Pewną propozycją dla mieszkających w okolicach Bergamo jest zoo "Le Cornelle". Specjalnie dla Was wybrałam się sprawdzić to miejsce, opisać je i ocenić;)
Pojechałam tam z nastawieniem, no właśnie... na coś dużego, wymagającego całego dnia "zwiedzania". (Przecież Włosi zawsze starają się być "naj" to dlaczego i w tym przypadku miałoby być inaczej?) Niestety park nie okazał się tak duży, jak to sobie wyobrażałam (może widziałam już za wiele;)). Nam przejście całego parku (wliczając czas na posiłek) zajęło ok. 3 godziny!
W zoo możemy się spodziewać ssaków, małej liczby gadów i całego wachlarza ptaków.

Barwnie witające nas ary i żółwie przy samym wejściu.

Również roślinność na terenie parku jest oznakowana tabliczkami z opisem. Chociaż zoo nie bije rekordów wielkości, muszę przyznać, że przestrzenie przygotowane dla zwierząt są duże i atrakcyjnie zaaranżowane. Na pewno zaspakajają ich potrzeby.


Niech ktoś znajdzie nosorożca ;)

Po wejściu na teren parku otrzymamy mapę zoo. W całym rozplanowaniu przestrzeni nie podobała mi się tylko jedna rzecz. Raziło położenie strefy piknikowej w pobliżu gepardów i tygrysów!!!

Tygrysy - jeden uśpiony, drugi czujny ;)




Nie jestem znawcą, ale to chyba nie potrzebnie tylko "pobudza" instynkty zwierząt, które jak wiemy, mają doskonale wyczulony węch.
Niepotrzebne jest też chyba aż pięć barów na terenie całego zoo! Oprócz tego znajdziemy tutaj jeszcze restauracje,pizzerię i piwiarnie! (Cz tylko mi się zdaje, że opcja piwiarni w polskim zoo, kompletnie by się nie sprawdziła?)  Fajnym rozwiązaniem są strefy piknikowe (jest ich aż pięć!), gdzie można spożyć swój posiłek i odpocząć. Do dyspozycji mamy oczywiście sklepy z upominkami oraz kolejkę turystyczną.
Na pewno jest to idealne miejsce na rodzinną wycieczkę i dzieciakom sprawi ono wiele frajdy. Dorosłych zaś może i nie zaskoczyć ;)

Przygotowałam dla Was kilka zdjęć, tych zwierząt, które udało mi się "uchwycić". Większość nie miała chęci do pozowania i albo się gdzieś chowała, albo szybko uciekała :)


Pawie pokazały klasę (i nie tylko;)). Po rozwinięciu ogona,powolutku, z gracją obracały się wokół własnej osi. Chyba chciały, żebyśmy zobaczyli je z każdej strony.

Niedźwiadkom nie przeszkadzało nasze towarzystwo. Robiły swoje :)
Swoją drogą niedźwiedzie okazały się niedźwiadkami, węże - wężykami, pingwiny - pingwinkami, a żyrafy - żyrafkami. Wszystko w malutkim wydaniu...

Piękne flamingi...

Przeurocza rodzina Siamangów zatrzymała nas na dłuższą chwilę. To, jak mają rozwinięty instynkt macierzyński i nasze "ludzkie" zachowania jest wprost nie do opisania.

Słodka alpaka


Słonie jeszcze nigdy nas nie zawiodły. Niby robią swoje, a przy tym jakie show dają ;)

Leniwe lwy ;)


Bacznie obserwujące nas gepardy.

DODATKOWE INFORMACJE:
- Cena biletów: normalny 13,00 €; ulgowy 10,00 € (dzieci 3-11 lat, osoby powyżej 65 roku życia, nauczyciele, studenci). Istnieją możliwość zakupu biletu grupowego (min. 15 osób)
- Godziny otwarcia zoo w okresie wakacyjnym do września włącznie: 9.00-19.00
- Adres: Via Cornelle 16; Valbrembo - Bergamo
- Na terenie całego zoo obowiązuje zakaz wstępu ze zwierzętami domowymi, rowerami, rolkami, deskorolkami itp.

Widzieliście już "Le Cornelle"? Macie ochotę się tam wybrać? Podzielcie się swoimi opiniami ;)

24 czerwca 2015

WŁOSKIE PRZEBOJE SPRZED LAT, KTÓRE WYPADA ZNAĆ cz.I

Od dawna zachwycamy się włoską muzyką. Podziwiamy ją za jej piękne, spokojne dźwięki i niepowtarzalne głosy piosenkarzy. Często znamy te utwory ze słuchu, nucimy je, ale nie wiemy kto jest ich wykonawcą lub jaki jest ich tytuł. Dzisiaj przedstawiam Wam pierwszą część przygotowanej przeze mnie propozycji włoskich piosenek, które warto posłuchać i znać. Część z nich możemy uznać za światowej sławy klasyki, przeboje wielokrotnie nagradzane, lub po prostu miłe dla ucha ;)

Mina & Celentano - Acqua e sale
No dobrze, może i ten utwór nie jest znany poza granicami Włoch, ale ja się w nim zakochałam. Już od pierwszego "usłyszenia" skradł moje serce. Mam nadzieje, że skradnie i Wasze!


Mina & Alberto Lupo - Parole Parole
"Parole parole", to chyba utwór znany większości. Jak określić miłość stereotypowego Włocha do kobiety? Parole, parole,parole - słowa, słowa, słowa. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że to Włosi są mistrzami komplementów i obietnic. :) Kobiety zaś marzą o mężczyznach mających nie tylko (puste) słowa do zaoferowania :) 


Luciano Pavarotii - O sole mio  
"Słońce moje". Utwór znany wszystkim i chyba przez wszystkich śpiewany, choćby w tej przekształconej, "dziecięcej" wersji. 
Słowa, głos, muzyka. To wszystko może przyprawić nas o gęsią skórkę i sprawić, że "żadne słońce nie jest piękniejsze od mojego słońca, które jest na twojej twarzy". 


Domenico Modugno - Nel Blu dipinto di blu 
Domenico Modugno. Sanremo. 1958. Latamy. Śpiewamy. Malujemy się na niebiesko. 
Czego chcieć więcej? 


Umberto Tozzi - Ti amo 
Piosenka najczęściej słuchana i dedykowana zakochanym. Dwa włoskie słowa znane na całym świecie: "Ti amo"! Choć może nie każdy dedykujący tę piosenkę swojej drugiej połowie wie, że jest to prośba przebaczenia wyrażona miłością sensualną...


Umberto Tozzi - Tu 
Prosto i zwyczajnie "Ty". Choć utwór wydaje się lekki, przyjemny i o niczym, tak naprawdę znów Umberto śpiewa nam o ... miłości sensualnej! 


Al Bano & Romina Power - Felicita'
Kto nie zna tego utworu niech się nie przyznaje ;) Piosenka o szczęściu, tym zwykłym, małym, codziennym, o naszej radości życia i doceniania małych rzeczy, o tym jak miłość upiększa wszystko. 


Al Bano & Romina Power - Sharazan 
Sharazan, czyli marzenia z lat dziecięcych, dzisiejszy raj, który dostrzegamy dzięki miłości. 


Ależ Nam się tutaj romantycznie zrobiło. Właśnie stwierdziłam, że o miłości najpiękniej śpiewają Włosi, nie sądzicie? 

Drugiej części zestawienia spodziewajcie się w przyszłym tygodniu ;) W międzyczasie pojawią się inne posty, między innymi relacjo-opinia z pobytu w "Le Cornelle"!

21 czerwca 2015

KATEDRA DUOMO

O mediolańskiej katedrze można pisać wiele; można ją fotografować z każdej strony a i tak nic nie odda jej piękna, wielkości, wdzięku i wartość (historycznej i artystycznej też!). Jest to totalne "must see" w Mediolanie. Piazza del Duomo codziennie przyciąga setki, jeśli nie tysiące turystów.
Kiedy pięć lat temu, pierwszy raz stanęłam na Piazza del Duomo, wprost katedry, na jakiś czas zamieniłam się w posąg, nie mogący się ruszyć, ani wykrztusić z siebie ani słowa, będąc pod wrażeniem jej piękna.


Duomo jest słynnym i imponującym symbolem miasta, zarówno ze względu na wymiary jak i na zachwycającą strukturę. W budowie katedry, którą rozpoczęto w roku 1386 i która trwała prawie 5 wieków, brali udział najznakomitsi architekci oraz artyści włoscy i europejscy.
Świątynia została wykonana w całości z marmuru, ozdobiona jest ponad 3200 rzeźbami i setkami wieżyczek itp. Nic więc dziwnego, że robi tak wielkie wrażenie.






Na głównej strzelistej wieżyczce widoczna jest słynna czterometrowa statua Madonny z pozłacanej miedzi. Ten symbol Mediolanu przedstawia postać kobiecą, której oczy i ramiona są wzniesione ku niebu, błagając o błogosławieństwo dla miasta.
Zaś wewnątrz katedry znajduje się niezliczona ilość cennych rzeźb, wykonanych z marmuru, brązu, drewna i szkła. Godne uwagi są imponujące, (dosłownie) gigantyczne polichromowe witraże przedstawiające ok. 3600 scen. Mimo tych wielkich okien we wnętrzu katedry panuje delikatny półmrok.


Drzwi wejściowe zdobią płaskorzeźby przedstawiające sceny z życia św. Ambrożego (patrona Mediolanu), a także dzieje miasta. W górnej części dostrzeżemy herb Viscontich (wąż połykający człowieka).
Zwrócenia naszej uwagi wymaga także posadzka katedry, w której to znajduje się mosiężna linia obrazująca południk przechodzący przez Mediolan. Na ścianie południowej, znajduje się otwór, przez który w południe promienie słoneczne padają na linię, z umieszczonymi wzdłuż znakami zodiaku.

ZWIEDZANIE KATEDRY
Zwiedzanie katedry jest możliwe za darmo. Jednak gdy chcemy zwiedzić skarbiec, wejść na taras widokowy lub zwyczajnie potrzebujemy auto-przewodnika, musimy już zapłacić. W okresie wakacji lub świąt musimy się także uzbroić w cierpliwość ponieważ mogą zdarzyć się kolejki przed wejściem. Każdy zwiedzający jest bowiem kontrolowany przez żandarmerię pod kontem odpowiedniego stroju oraz bezpieczeństwa (prawie każdy musi się przygotować na okazanie zawartości torby). Musimy się także przygotować, że w stroju przed kolana (także Panowie) czy z odkrytymi ramionami nie zostaniemy wpuszczeni do środka świątyni.  Zwiedzający mogą wchodzić do kościoła od poniedziałku do piątku 9.30-18.00, w soboty do 15.30, a w niedziele 13.30-15.30. W czasie nabożeństw obowiązuje zakaz zwiedzania świątyni. 

A Wy, widzieliście już Duomo w Mediolanie? Jakie są wasze wrażenia? 

18 czerwca 2015

ASPARAGI ALLA PARMIGIANA

Ostatnio pisałam o szparagach i obiecałam Wam przepis ze szparagami w roli głównej.  Od dwóch dni dzielnie wyszukiwałam świeżych szparagów w osiedlowym sklepie i oto one, voila'!  




Danie, które chciałabym Wam dzisiaj zaproponować jest komicznie proste, ale za to smakuje wyśmienicie i  do tego jest w stu procentach włoskie; pochodzi z Parmy. 
Może ono posłużyć jako przystawka, dodatek do białego mięsa lub kolacja (polecam podawać z pieczywem). 
Koniecznie wypróbujcie sami i dajcie mi znać czy Wam smakowało!

Składniki: 
- 900 g świeżych szparagów (ja użyłam zielonych)
- 50 g świeżo startego parmezanu 
- 75 g niesolonego masła 
- sól 

Szparagi myjemy i obieramy, Tak przygotowane gotujemy do miękkości na małym ogniu w garnku z dużą ilością wody (do tego przepisu szparagi gotuje na "leżąco"). Ugotowane szparagi delikatnie odcedzamy i przekładamy do naczynia żaroodpornego. 
W rondelku rozpuszczamy masło. Szparagi posypujemy połową parmezanu, delikatnie polewamy gorącym jeszcze masłem i posypujemy resztą parmezanu.




 Przygotowane danie wkładamy do piekarnika nagrzanego na 200 stopni i zapiekamy przez 5 minut. (Ja używam dodatkowo opcji grill.) 




Podajemy na ciepło! 

Smacznego!  

16 czerwca 2015

ASPARAGI - SZPARAGI

Gdybyście mieli wybrać warzywo najbardziej na topie, uwielbiane przez gwiazdy i do niedawna kojarzone z luksusem, co byście wybrali? 
Ja zdecydowanie wskazałabym szparagi. Dlaczego? W Polsce przeżywają one swojego rodzaju odrodzenie; do niedawna często pomijano je w domach i spotykano tylko w kartach menu luksusowych restauracji. Dzisiaj sezon na szparagi jest już dawno otwarty i każdy z nas chyba już z nimi "eksperymentował" w swojej kuchni :)  
Także we Włoszech szparagi są jednymi z najbardziej znanych i często kupowanych warzyw. To właśnie tutaj znajdziemy wiele ich odmian: od cienkich do grubych, od białych do zielonych czy nawet fioletowych.  
Są także regiony, w których dane odmiany są bardziej szczególne. 
Szparagi z Bassano uważa się we Włoszech za najlepsze. Są grube i białe ponieważ rosną pod ziemią. Te szaparagi serwuje się tradycyjnie z mieszaniną oliwy z sokiem z cytryny i jajkiem na twardo. 
Szparagi z Pescia (Toskania) również są wyśmienite, o pięknej fioletowej barwie. 
We Włoszech szparagi zazwyczaj je się na zimno z oliwą i sokiem z cytryny albo na ciepło z masłem. Oczywiście mogą one stanowić dodatek do różnych dań, np. popularnego risotto, lub możemy z nich zrobić pyszną zupę - krem.  

A oto kilka właściwości szparagów:
- są niskokaloryczne ! :)
- zawierają kwas foliowy witaminy C i E, beta-karoten, asparaginę, wapń, fosfor, potas, glutation, błonnik oraz inulinę. 

Także nic, tylko się nimi zajadać! 
Już wkrótce na blogu pojawi się przepis na tradycyjne włoskie danie ze szparagami w roli głównej. A Wy, jak je przyrządzacie? 

12 czerwca 2015

MĄDRY POLAK PO SZKODZIE, CZYLI CO ZROBIĆ GDY PRZESADZIMY ZE SŁOŃCEM...

Każdy z Was chyba dobrze zna to stare przysłowie i w niejednej sytuacji sobie o nim przypomniał... O prawdziwości tego przysłowia przekonałam się dosłownie kilka tygodni temu, gdy zahipnotyzowana pierwszymi promieniami słońca "zafundowałam" sobie poparzenie 1-go stopnia na 60% ciała.
Mój magiczny,przedłużony weekend z mężem skończył się już drugiego dnia, kiedy skóra kolorem przypominała mieszankę skorupy raka i krewetki, a rozbijając na mnie jajko można było usmażyć sobie jajecznicę w zaledwie kilka minut... Od tego czasu do dzisiaj przeklinam moment, w którym postanowiłam opalać się bez kremu z filtrem przeciwsłonecznym!

Dzisiaj, kiedy sezon kąpieli słonecznych jest już w pełni otwarty (przynajmniej u nas, w Italii),  chciałabym Wam podać kilka przydatnych informacji, jak sobie poradzić z takimi poparzeniami.

1. Istnieją trzy stopnie poparzeń słonecznych i tylko poparzenie PIERWSZEGO stopnia możemy "leczyć" sami. 
Jak je rozpoznać? Charakteryzuje się ono  mocno zaczerwienioną i wrażliwą na każdy dotyk skórą. Nasza skóra zazwyczaj jest przy tym gorąca i może nas "boleć", szczypać, swędzić, lub zwyczajnie drażnić (np. pod ubraniem).


2. Pierwszym "zabiegiem" jaki powinniśmy wykonać po tak intensywnym opalaniu się to dłuuugi prysznic. Uwaga! Nie powinniśmy jednak narażać tak mocno rozgrzanej skóry na kontakt z zimną wodą. Na początek użyjmy letnią wodę i stopniowo ją ochładzajmy.Taki prysznic powinien trwać co najmniej 10 minut!

3. Kefir, maślanka, jogurt, miód, ogórek. Smaczne? Tym razem nie do zjedzenia :) Gdziekolwiek będziemy z łatwością dostaniemy choćby jeden z tych magicznych produktów. Wymienione powyżej przetwory mleczne dzięki zawartości witamin A, D i E pomogą naszej skórze w regeneracji. Miód dzięki swoim właściwością przeciwbakteryjnym i przeciwzapalnym przyspieszy gojenie, zaś ogórek ochroni i odżywi skórę (idealnie nadaje się na podrażnioną słońcem delikatną skórę twarzy). Aby którykolwiek z tym produktów, pomógł naszej skórze w regeneracji wystarczy zrobić z niego okład i pozostawić na skórze na kilka minut. 
Osobiście już korzystałam kilka razy z tego wariantu, będąc na wakacjach :) Jak wiadomo, znaczniej szybciej i łatwiej znajdziemy sklep spożywczy niż aptekę, więc radzę o tym pamiętać. Jeśli jednak zdecydujecie się na okład z jogurtu, wybierajcie te bez zawartości cukru, który tylko podrażniłby naszą uszkodzoną skórę!

4. Jeśli "kuracja żywnością" nie za bardzo nam odpowiada radzę sięgnąć do kosmetyczki po balsamy mocno nawilżające, bez zawartości alkoholu (który by tylko podrażnił naszą skórę). Najlepiej jeśli taki krem miałby w swoim składzie aloes, witaminę E, alantoinę czy D-panthenol. Radziłabym też przez kilka dni powstrzymać się z aplikacją tłustych kremów, przynajmniej gdy nasza skóra jest rozgrzana. Ciepło jakie wyprodukowała nie będzie miało możliwości wyparowania. Doprowadzi to tylko do dodatkowego podrażnienia i bólu.

5. Osobom mniej cierpliwym i odpornym na ból polecam wybrać się do apteki, które są bogato wyposażone w specjalistyczne kosmetyki - balsamy, kremy, maści a nawet tabletki

6.Pamiętajmy, tak "zniszczonej" skóry nie możemy narażać na bezpośredni kontakt ze słońcem przez kilka  dni (do czasu jej regeneracji naskórka).

7. Jeśli występują u nas dodatkowe objawy, takie jak: wysoka gorączka, zawroty głowy, nudności, dreszcze lub mocny świąd wymagana jest konsultacja z lekarzem. 

A Wy, jakie macie sposoby na poparzoną skórę? 

7 czerwca 2015

MISTRZYNI NIEZORGANIZOWANIA

Moi drodzy, witam Was po...miesięcznej przerwie. Niestety natłok nowych projektów, masa wyjazdów i te mediolańskie upały, ujawniły moje niezorganizowanie...Nie oznacza to jednak, że o Was zapomniałam; byłam z Wami duchem i ciągle myślałam o nowym postach, jakie wkrótce powstaną ;) Także śledźcie uważnie bloga i wyszukujcie nowych wpisów! 

Miłej, gorącej niedzieli! ;)