20 grudnia 2015

CANTI NATALIZI

Moi Kochani obiecałam Wam przygotować na dzisiaj włoskie kolędy i piosenki świąteczne. Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam ubierać choinkę i przystrajać cały dom z muzyką świąteczną tle. Napaja mnie to niesamowitą energią i wprawia w długo oczekiwany pozytywny, świąteczny nastrój. 
Na dzisiejszy wieczór i ostatni tydzień intensywnych przygotowań polecam Wam moją włoską listę:  

Bianco Natale (Białe Boże Narodzenie)


Tu scendi dalle stelle (Schodzisz z gwiazd)

Astro del ciel (Cicha noc)

Dormi, dormi bel Bambino (Śpij, śpij drogie Dziecko)

L'albero di Natale (Choinka)

Gesu' Bambino nasce (Bóg się rodzi)

Valzer delle candele (Walc świec)

Santa Lucia (Święta Łucja)

Caro Gesu' Bambino (Drogie Dzieciątko Jezus)


A Wy macie swój świąteczny numer jeden?

19 grudnia 2015

UN PRATICO GLOSSARIO PER IL NATALE

Moi Kochani, święta zbliżają się wielkimi krokami i przygotowania idą pełną parą w każdym domu - zarówno tym polskim, jak i włoskim. W obejściu i tradycji różnią się one trochę w tych dwóch krajach, ale to już temat na osobny wpis. :)
Dzisiaj przygotowałam specjalnie dla Was w zimowej szacie (chociaż tyle z tej zimy!) podręczny słowniczek na Boże Narodzenie. A może przyjdzie Wam opowiadać Włochom o swoich rodzinnych tradycjach świątecznych !? :)
Słownictwo obejmuje nasze tradycyjne dania (oczywiście te, które dało się przetłumaczyć), słownictwo związane ze świętami oraz nasze polskie zwyczaje bożonarodzeniowe. 



A już jutro - włoskie kolędy! 

10 grudnia 2015

AUGURI DI NATALE!

Do  Świąt Bożego Narodzenia zostały dokładnie dwa tygodnie, zatem przygotowania czas zacząć! 
Na blogu również będziemy się wspólnie przygotowywać do tegorocznych świąt Bożego Narodzenia uchylając przed Wami arkana włoskiej kultury i tradycji. 

W pierwszej odsłonie świątecznych wpisów przedstawiam Wam kilka wersji życzeń świątecznych. Nic tak nie zaskoczy (mile, oczywiście!) Włochów jak piękne życzenia, pełne życzliwości i radości płynącej prosto z serca. 

Najkrótszą, najprostszą i zarazem najbardziej powszechną wersją jest "Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku" - Buon Natale e felice Anno Nuovo. 

I cordiali auguri di buon e calmo Natale e tante cose di ogni giorno di Anno Nuovo. - Serdeczne życzenia miłych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności każdego dnia w Nowym Roku. 

Ti auguro di scoprire il significato piu' profondo del Natale, sperando che tu possa regalare pace, serenita' e la voglia di credere in una rinascita. - Życzę Ci odkrycia prawdziwego znaczenia Świąt Bożego Narodzenia wierząc, że przyniosą Ci spokój, pogodę i pragnienie wiary w ponowne narodzenie. 

Che Babbo Natale ti porti gioia, serenita' e che i tuoi desideri siano avverati. - Żeby Święty Mikołaj przyniósł Ci radość, spokój i spełnienie marzeń. 

Un giorno per sognare, un giorno per amare: e' il giorno del Natale! - Dzień marzeń, dzień miłości to dzień Bożego Narodzenia! 

Nella notte piu' magica dell'anno, possano le stelle vegliare su di te e la luna custodire i tuoi sogni...Buon Natale! - W najbardziej magiczną noc w roku, niech gwiazdy czuwają nad Tobą i księżyc pielęgnuje Twoje marzenia...Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia! 

Guarda sotto al caminetto c'e' per te un bel pacchetto aprilo piano e' speciale sono i miei auguri di Buon Natale. - Poszukaj pod kominkiem jest piękne pudełko, otwórz je delikatnie; jest specjalne. Są w nim moje życzenia Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

6 grudnia 2015

6 GRUDNIA WE WŁOSZECH

Zapewne jesteście zmęczeni  wczorajszym czyszczeniem butów? Mam nadzieję, że Mikołaj Was odwiedził i zostawił małe co nieco w bucie... :)
Jesteście ciekawi jak to święto wygląda we Włoszech? Niestety muszę Was rozczarować...
Jeśli dzieci wczoraj szorowały buty, to na pewno nie po to, aby otrzymać prezent od św. Mikołaja, bowiem prezenty otrzymuje się dopiero 6 stycznia, czyli w święto Trzech Króli. I nie jest to starszawy Mikołaj z długą białą brodą i dużym brzuchem skradający się przez komin, czy okno po to aby zostawić prezenty kiedy nikt nie patrzy... 
We Włoszech prezenty przynosi ... wiedźma Befana. Według starej legendy Befana spotkała Trzech Króli w drodze do stajenki, gdzie miała dotrzeć razem z nimi, jednak...zgubiła się. Od tej pory, aż po dzień dzisiejszy lata (oczywiście na miotle) po domach i zostawia prezenty na wszelki wypadek - gdyby w którymś z nich miałby być Jezus. I nie robi tego w nocy, ale w ciągu dnia przy obecności dzieci - tym niegrzecznym zostawia w skarpetach czosnek lub węgiel. 

25 listopada 2015

IL VOLO


"Chiudo gli occhi e penso a lei 
Il profumo dolce della pelle sua

E' una voce dentro che mi sta portando dove nasce il sole
Sole sono le parole"


Serię cyklicznych wpisów o włoskich artystach mało znanych polskiej publiczności zaczynam moim "odkryciem - bombą". Od dawna pałam nieposkromioną słabością do muzyki operowej i gdy tylko taką słyszę od razu dostaję gęsiej skórki, ale tyle o mnie. Przejdźmy do bohaterów dzisiejszego wpisu ;)
Przedstawiam Wam tegorocznych zwycięzców Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo - męskie trio, jedyne w swoim rodzaju - IL VOLO! Mieliście okazję ich słyszeć na Festiwalu Piosenki Eurowizji i szczerze mówiąc mam smutne spostrzeżenie, że gdzieś tam nam przeleciała ta ich magiczna twórczość równie szybko jak i cała Eurowizja. A szkoda! 

Magiczne, zaskakujące i fantastyczne połączenie potężnych głosów operowych, klasycznych instrumentów i "pop wpływów" - taka mieszanka nie może brzmieć banalnie, nie może brzmieć źle.   
I chociaż zespół istnieje od 6 lat, to wydawać by się mogło, że to właśnie teraz przeżywają swoje "5 minut", czemu osobiście mocno kibicuje. 
Jesteście ciekawi jak oni brzmią? No to posłuchajcie! Specjalnie dla Was przygotowałam moją bardzo  subiektywną listę ich najlepszych utworów. 


Grande amore

L'amore si muove

We are love

Per te ci saro

Un amore cosi grande

Painfully Beautiful

21 listopada 2015

FAMIGLIA ITALIANA, CZYLI RODZINA PO WŁOSKU MOIM OKIEM

Zastanawialiście się kiedyś co łączy zarówno Polaków, jak i Włochów? Dla mnie to oczywiste - rodzina (wł. famiglia).
Włosi w swojej kulturze już od najdawniejszych lat kultywują rodzinę, tradycje rodzinne i generalnie wszystko to, co się z nią wiąże. Włochom nieznane jest jedzenie w samotności niedzielnych obiadów. Całe rodziny w niedziele zjeżdżają się u rodziców, po to by uczcić razem ten wolny dzień i pobyć we wspólnym gronie, a niejednokrotnie poruszyć ważne kwestie. W okresach wiosenno-letnich aż oko się raduje patrząc na całe rodziny spędzające ten właśnie dzień na piknikach. 
Co mnie osobiście urzekło - Włosi są w stanie pomagać swojej rodzinie "mimo wszystko", nie patrząc na korzyści płynące dla siebie. 
Włoska rodzina, to rodzina silna i zjednoczona. 
Oczywiście ile rodzin. tyle różnic. Widoczne są także różnice pomiędzy rodzinami z południa i północy, ale to już jest osobny temat. 
A jak jest u nas? Patrząc na moją "polską rodzinę" szczęśliwie mogę powiedzieć, że jest tak samo. Jest to rodzina silna i zjednoczona i wszystkim takiej życzę ;) 

16 listopada 2015

PRAY FOR PARIS AND FALLOW THE NEWS

Moi Drodzy, na piątek miałam przygotowany dla Was post o włoskich przesądach, jednak ze względu na zaistniałą sytuację we Francji postanowiłam nieco odłożyć w czasie publikację tego postu. Pojawi się on w najbliższy jaki wypadnie piątek 13-tego dnia miesiąca.
W ciągu najbliższych dni chciałabym się w pełni móc skupić na nowych dla mnie obowiązkach, niedokończonej przeprowadzce oraz śledzeniu informacji o zaistniałych wydarzeniach w Paryżu.
Już niedługo do Was wrócę - w przyszłym tygodniu spodziewajcie się nowego postu! :)

10 listopada 2015

5 WŁOSKICH PRZYSŁÓW, KTÓRYCH NIE PRZETŁUMACZYSZ DOSŁOWNIE

Zdarzyło się Wam kiedyś bezowocnie dwoić i troić, żeby przełożyć na polski usłyszane zagranicą przysłowie? 
Pamiętam, jak pewnego razu w rozmowie usłyszałam : "Roma non fu fatta in un giorno". Połowę dnia zastanawiałam się jaki związek z przeprowadzoną rozmową miał Rzym, bo oczywiście według mnie nie miało to najmniejszego sensu, a jako  "początkująca Włoszka" nie miałam zielonego pojęcia o funkcjonujących powiedzeniach na włoskiej ziemi :) 

Dzisiaj specjalnie dla Was wybrałam pięć włoskich przysłów, których nie przetłumaczymy dosłownie. Mają one jednak nasze polskie odpowiedniki: 
1. "Il troppo stroppia" - jego polski odpowiednik "co za dużo, to niezdrowo"
2. "Gatto scottato ha paura dell' acqua" - chociaż w tym włoskim powiedzeniu mowa o oparzonym kocie bojącym się wody, to polskim odpowiednikiem oczywiście (lub mniej oczywiście) jest "kto się gorącym sparzy, na zimne dmucha"
3. "Paese che vai, usanza che trovi" - dosłownie powiedzielibyśmy, że kraj, do którego jedziesz, takie zwyczaje znajdujesz, jednak  u nas nie ma to poprawnego wydźwięku. W tym przypadku użyjemy raczej bardzo znane przysłowie "co kraj, to obyczaj" 
4. "Accendi una candela a Dio e una al diavolo" - we Włoszech zapala się jedną świeczkę Bogu i jedną diabłu, a w Polsce "I Panu Bogu świeczkę, i diabłu ogarek", ot taka różnica :) 
5. Wreszcie docieramy do mojego Rzymu, a może Krakowa? "Roma non fu fatta in un giorno" - wiadomo przecież, że Rzymu nie stworzono w jeden dzień, jak i również "Nie od razu Kraków zbudowano" 


A Wy, znacie jakieś przysłowie, którego nie tłumaczymy dosłownie na język polski? 

7 listopada 2015

KASZTANY - JEŚĆ CZY ZBIERAĆ?

Jesień w pełni. W Polsce dzieciaki chodzą po parkach, zbierają kasztany i robią z nich ludziki (swoją drogą pamiętacie jaka to była dla nas frajda?). W Włoszech rodzice chodzą z dziećmi do sklepu, kupują kasztany i serwują je na swoim stole. 
No cóż, aż chciałoby się powiedzieć "co kraj to obyczaj".  Na czym więc polega różnica między kasztanami polskimi a włoskimi i czy tak naprawdę chodzi o zwykłą różnicę kultur?
I tak, i nie. Nasze polskie kasztany w zupełności nie nadają się do jedzenia. Te sprzedawane w sklepach  (ostatnio coraz częściej pojawiają się także w Polsce) to kasztany jadalne, nie mające nic wspólnego z tymi polskimi. Rosną one w krajach o nieco lżejszym klimacie takim jak np. Włochy, czy osławiona z tego względu Francja. Tutaj są one bardzo powszechne. W mniejszych miasteczkach urządza się nawet "Festiwal kasztana", a przechodząc przez centrum Mediolanu idzie przesiąknąć zapachem prażonych kasztanów, serwowanych przez ulicznych sprzedawców i chętnie kupowanych przez turystów. 
Kasztany jadalne można spożywać nawet na surowo (pod warunkiem, że są świeże). Jeśli nie mamy jednak pewności co do ich świeżości radziłabym je uprażyć. Daje gwarancję, że zasmakuje Wam ten przysmak, w szczególności jeśli podacie je z wytrawnym, czerwonym winem. 


Spożywanie kasztanów ma wiele zalet, ponieważ jest źródłem energii i minerałów zawierają błonnik i dużą dawkę witaminy C! 


22 października 2015

TRADYCYJNE DANIA KULINARNE PROSTO Z LIVIGNO

Podobnie jak w Polsce, tak i we Włoszech każdy region ma swoje specjały kulinarne. Decydując się na "próbowanie" tej górskiej kuchni w swoje menu obowiązkowo musimy wpisać cztery dania/produkty:

BRESAOLA 
Source: italianfood.net
Tak naprawdę Livigno to mekka Breasoli. Jest ona tutaj najtańsza i zarazem najlepsza. Nie ma w Livigno restauracji, w której menu by nie zagościła; nie ma sklepu, w którym byśmy jej nie mogli jej kupić. Bresaola to suszone na powietrzu peklowane mięso pokrojone w bardzo cienkie plastry. Smakiem przypomina wędzoną szynkę, ale jest od niej dużo delikatniejsza.





Source: ricettaidea.it

POLENTA 
Polenta z kukurydzy lub gryki należy do podstawowych składników (zimowej) kuchni włoskiej i ma pod względem miałkości zdumiewająco dużo odmian.Gotuje się ją na papkę i odstawia do zastygnięcia. Później można ją smażyć, grillować i piec lub podać prosto po ugotowaniu . Polenta ma dużo zastosowań i nadaje się równie dobrze do dań mięsnych i warzywnych jak i słodkich. W konsystencji przypomina kaszę mannę. 



PIZZOCCHERI
Source: alpes.it
Jest to odmiana dużego, grubego tagliatelle z mąki gryczanej. Pizzoccheri to jednak nie tylko rodzaj makaronu, to również rodzaj bardzo smacznego dania. Wykorzystuje się w nim makaron pizzoccheri podawany z gotowanymi ziemniakami, cebulą, serem i kapustą. Niebo w gębie!







Source: cesariverona.it
MIĘSO Z JELENIA 
Zupełnie mnie już nie zdziwi co są w stanie zjeść Włosi. Początkowo miałam dość duże opory w spróbowaniu tego mięsa. Przekonał mnie fakt, że w Livigno carne di cervo to jedna z ich specjalności. Po małej degustacji odważyłam się i warto było! Doskonałe w smaku, marynowane w winie i ugotowane w ciemnym sosie winnym; świetnie pasuje do polenty! 




Wszystkich tych specjałów możemy spróbować w najlepszej (moim zdaniem- a w tym czasie zdążyłam przetestować ich wiele) niewielkiej, kameralnej restauracji o nazwie "Pepe Nero". Restauracja jest urządzona w tradycyjnym, górskim stylu i takie dania też serwuje swoim gościom. Co prawda dania do najtańszych nie należą, ale zawsze możemy skusić się na oferowane "menu turystyczne" w ramach, którego otrzymamy primo piatto  e secondo con contorno. Cenowo ta opcja wychodzi korzystniej, a porcje i tak są obfite. 
Dlaczego więc wg mnie pomimo nieco wyższych cen (poza menu turystycznym) to jest nr 1 w Livigno? Dania są super smaczne, rozpływają się w ustach. Wyglądają jak małe dzieła sztuki! Na wielki plus zasługuje także obsługa - przemiła i przyjacielsko nastawiona dla klienta. 



9 października 2015

EROS RAMAZZOTTI I WSZYSTKIE JEGO DUETY

Moi Drodzy, jeśli zapytałabym Was o nazwisko współczesnego włoskiego artysty, mam wrażenie, że większość (o ile nie wszyscy) wskazałaby jedną i tę samą osobę - Eros Ramazzotti.
Włoskie media od pewnego czasu na nowo skoncentrowały się na tymże właśnie wokaliście. Wszystko to za sprawą jego nowej (trzynastej już!) "perfekcyjnej" płyty oraz towarzyszącej temu wydarzeniu trasie koncertowej. 
Dzisiaj jak najbardziej chciałabym wykorzystać tę okazję i razem z Wami posłuchać nie nowej płyty, lecz wszystkich, dotychczasowych duetów (ba, nawet kwartetu) Erosa. Tych znanych całemu światu i tych mniej znanych poza granicami Włoch. 
Każdy chyba zna duet Ramazzotti z Tiną Turner czy Cher, ale już mniejsza publiczność kojarzy nie mniej wspaniałe duety z Anastacią czy Ricky Martinem, dlatego też warto posłuchać ich wszystkich - mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu ;)

Gotowi? Odpalajcie głośniki ;)


Eros Ramazzotti & Patsy Kensit - La Luce buona delle stelle


Eros Ramazzotti & i Pooh & Enrico Ruggeri & Umberto Tozzi - Tu Vivrai 
 


Eros Ramazzotti & Raf - Anche Tu


Eros Ramazzotti & Tina Turner - Cose della vita


Eros Ramazzotti & Andrea Bocelli - Musica e'


Eros Ramazzotti & Joe Cocker - That's All I Need To Know


Eros Ramazzotti & Luciano Pavarotti - Se bastasse una canzone


Eros Ramazzotti & Cher - Piu' che puoi


Eros Ramazzotti & Anastacia - I Belong to you


Eros Ramazzotti & Ricky Martin - Non siamo soli


Który utwór przypadł Wam najbardziej do gustu?

30 września 2015

LIIVIGNO - KUPUJ, ALE Z UMIAREM! ;)

Moi Drodzy, dzisiaj po raz kolejny zabieram Was na wycieczkę do Livigno. Znane ono jest nie tylko z pięknych widoków górskich, ale także z historycznej strefy wolnocłowej i to o niej dzisiaj mowa. Oznacza to, że sprzedawane tutaj towary nie są obciążone podatkiem VAT i akcyzą. W niższej cenie możemy zakupić perfumy, elektronikę, alkohol, benzynę i wiele innych produktów. Na wszystko jednak nałożone są dla turystów limity, których przekroczenie może poskutkować sporym mandatem - przy większych zakupach radzę posługiwać się gotówką ;) Przy granicy kończącej strefę wolnocłową znajduje się bowiem siedziba straży granicznej, gdzie wyrywkowo dokonuje się kontroli zakupionych dóbr.


Oto co możemy m.in. zakupić w ramach limitu, przekraczając granicę włoską:

- wyroby tytoniowe: papierosy (20 opakowań); cygara (50 sztuk)
- wino (4 litry); piwo (16 litrów)
- cukier (10 kilo)
- kawa (2 kilo)
- mięso, wyroby mięsne, mleko i przetwory mleczne (5 kilo)
- perfumy i wody toaletowe (300/400 ml)
Jeden pasażer może przewieźć produkty o maksymalnej wartości 300 €, natomiast osoby poniżej 15 roku życia - 150 €. 


Uwaga! Decydując się na drogę wiodącą przez Szwajcarię musimy pamiętać, że na granicy szwajcarskiej będą obowiązywać nieco inne limity, np.:

- mięso (1 kilo)
- masło (1 kilo)
- oliwa, oleje i margaryna (5 litrów/5 kilo)
- kawa, cukier, sery, perfumy ( do 300 CHF)
Jeden pasażer może przewieźć produkty o maksymalnej wartości 300 CHF.


W samym sercu Livigno znajduje się 250 sklepów, i wielkie "centrum handlowe" pod gołym niebem oferujące nam znane wszystkim luksusowe marki oraz sieciówki, morze perfumerii, sklepy jubilerskie, sklepy spożywcze oraz te z upominkami. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie ;)

22 września 2015

"LIVIGNO FEEL THE ALPS..."

Miało być "gorąco, piaszczyście, oceaniście, wyspiarsko"... jednakże kobieta zmienną jest!
Będzie włosko, górsko, sportowo, rodzinnie, aktywnie i ciekawie! Oto esencja dzisiejszego wpisu. 
Moi Drodzy; Panie i Panowie przed Wami nowa propozycja aktywnego, rodzinnego wypoczynku - Livigno! Królestwo górskie nie tylko dla kolarzy ;)


"Livigno feel the alps..." - hasło reklamowe tej urokliwej miejscowości.
Livigno to jedna z najbardziej renomowanych miejscowości turystycznych we włoskiej części Alp.
Jest wymarzoną miejscowością dla tych, którzy cenią sobie kontakt z naturą, poszukują chwili relaksu, chcą oddychać czystym powietrzem i przy odrobinie szczęścia złapać trochę słońca (pogoda potrafi płatać figla).
Chcąc poczuć się jak w raju, wystarczy spojrzeć na majestatyczną panoramę górską obejmującą łąki i całe połacie zieleni, albo pójść nad jezioro otaczające góry. 


Widok na piękne Alpy oraz centrum miasta

Majestatyczne Alpy o poranku
Jeziora otaczające góry, to we Włoszech codzienność ;) 
Podczas pobytu w tej urokliwej miejscowości możemy całkowicie zapomnieć o naszych czerech kółkach, bowiem komunikacja miejska kursuje tutaj całkowicie za darmo (dobry sposób na obniżenie i tak cały czas dużego ruchu samochodowego) i dociera we wszystkie atrakcyjne miejsca! W okresie letnim funkcjonują dwie linie, a w sezonie zimowym - cztery.
Dla turystów  dostępne są: 124 hotele, 1625 apartamentów, 7 pól kempingowych i 3 agroturystyki. Turystów tutaj bowiem nie brakuje, co widać na zawsze zatłoczonym deptaku.  
Sama natura i jeszcze więcej kwiatów 

Livigno to także raj dla ... zakupoholików, ponieważ leży ono na obszarze strefy wolnocłowej - towary nie są obciążone akcyzą i VATem. Możemy więc "za grosze" kupić perfumy, alkohol, papierosy, benzynę i wiele, wiele innych. Przy wyjeździe znajduje się urząd celny, gdzie dokonuje się "wyrywkowej" kontroli zakupionych towarów (na wszystko są nałożone limity, o których napiszę następnym razem).

Już wkrótce szukajcie wpisów o Livigno związanych ze: sportem, zakupami i ... jedzeniem!


A Ty, byłeś już w Livigno?

16 września 2015

KAWA PO POLSKU...

Ostatnio pisałam o kawach dostępnych we włoskich barach. Dzisiaj przyszła kolej na polskie kawiarnie. 
Prześledziłam ten temat i wiele kawowych propozycji pokrywa się z tymi włoskimi. Nasze, polskie menu charakteryzuje się przede wszystkim kawą po turecku, czyli parzoną, sypaną czy z fusami - jak, kto zwykł ją nazywać; drugim charakterystycznym napojem kawowym jest americano - odpowiednik podwójnego, "rozcieńczonego" espresso. 
Kolejnymi propozycjami są: kawa po wiedeńsku - z bitą śmietaną; oraz podawane w "kubkach gigantach" (tak ich objętość określają Włosi): mocha, latte macchiato, caffe latte i irish coffe


Source: sprawdzilamto.blogspot.com

Dochodzę do wniosku, że Polacy bardziej "delektują" się kawą. Częściej sięgają po te większe rozmiarowo, rzadko sięgając po espresso. Włosi często tego typu kawę (ba, nawet cappuccino!) piją na stojąco w 5 sekund przy barze!  Nie poświęcają 30 minut na wypicie kawy, tak jak my. Dla nas to chwila relaksu ;)

13 września 2015

KAWA... TYLKO KTÓRĄ WYBRAĆ?

Pewnie i Wam nieraz zdarzyło się zamówić kawę nie taką, jakiej byście się spodziewali. Dlatego też, żeby nie popełnić więcej razy tego samego błędu do dzisiaj zamawiałam wyłącznie espresso albo cappuccino. Dlaczego do dzisiaj? Co się zmieniło? Specjalnie dla Was przestudiowałam ten temat i sama wiele się nauczyłam ;) Od dzisiaj bez problemu możemy zamówić taką kawę, jaką chcemy.

Kawy we włoskich barach są bardziej klasyczne.
Ciężko o znalezienie kawy np. z syropem karmelowym czy innymi dodatkami
Włoskie "menu kawowe" odrobinę różni się od tego polskiego. O dziwo jest nieco biedniejsze lub inaczej ujmując sprawę - bardziej klasyczne.
Znane wszystkim espresso, czarne i mocne - klasyk. Stało się jednym z symboli Włoch. Istnieje wiele jego odmian. Można je zrobić zarówno z kawy ziarnistej (świeżo mielonej przez automat) lub tej drobno mielonej.
Caffe' lungo jest słabszym znacznie od espresso naparem podawanym w większym kubku - strumień puszczony z maszyny jest dłuższy.
Wyobrażacie sobie wypić kawę silniejszą niż espresso?! Mnie już serce staje w poprzek, ale odważnym polecam caffe' ristretto - kawa nieco "krótsza" niż espresso, ale za to mocniejsza.
Jeśli jesteśmy już przy mocniejszych kawach, to nie wypada nie wspomnieć o tej wzmocnionej procentami. Ostatnio zdarzyło mi się przez przypadek zamówić caffe' corretto. Jakież było moje zdziwienie po pierwszym łyku! Caffe' corretto to espresso z odrobiną włoskiej grappy lub innym równie mocnym trunkiem.


Klasyczne espresso i klasyczna czerwień ;)
"Mocne" kawy mamy za sobą.Teraz przejdźmy do tych zabielanych, których tutaj także nie brakuje - okazuje się, że mamy w czym wybierać.
Caffe' macchiato to nic innego jak klasyczne espresso z odrobiną zimnego mleka. Podawane w filiżance do espresso.
Cappuccino to caffe' lungo z ciepłym spienionym mlekiem, często posypane czekoladą. Istnieje także cappuccino bez pianki mlecznej. Jest ono podobne do klasyka, ale dodane do niego ciepłe mleko nie jest spienione.
We Włoszech znajdziemy także caffe' a latte - pół na pół kawa i ciepłe mleko oraz caffe' con latte czyli caffe' lungo z odrobiną zimnego mleka.
Jeśli mamy ochotę na coś słodszego i bardziej sycącego możemy zamówić caffe' con panna, czyli caffe' lungo ze śmietaną.
Latem popularne jest caffe' freddo - kawa na zimno oraz granita di caffe', czyli coś pomiędzy sorbetem kawowym a napojem.

Rano zdecydowanie polecam wszystkim espresso  ;)

A Wy, znaleźliście już swoją ulubioną kawę?

8 września 2015

KAWA - JEJ POZYTYWNE I NEGATYWNE WŁAŚCIWOŚCI


"Najpierw kawa, później porozmawiamy."
"Nie zbliżaj się do mnie rano bez kawy." 

Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak często o niej mówimy i myślimy. Niemożliwe wydaje się rozpocząć nowy dzień bez małej czarnej; skutki pominięcia tego porannego rytuału odczuwamy błyskawicznie. Kawa towarzyszy nam w niemal każdej sytuacji - ciężkie poranki, szare popołudnia w pracy i wesołe wieczory z bliskimi. 
Nasza mała czarna zawiera wiele dobrych właściwości, jednak spożywana w za dużej dawce może nam poważnie zaszkodzić. Gdzie jest więc granica? Ile kaw dziennie powinniśmy spożyć, żeby sobie nie zaszkodzić? 



3 kawy dziennie są w sam raz. 
Filiżanka kawy o poranku to dla wielu z nas coś więcej niż tylko przyjemny rytuał. Nie wyobrażamy sobie bez niej dnia, mało to - nie jesteśmy w stanie bez niej sprawnie funkcjonować. 
Zawarte w kawie ok. 80 mg kofeiny (w zależności od rodzaju kawy jej zawartość może się nieco różnić, o tym jednak napiszemy innym razem) to idealna dawka na początek dnia. Kolejną kawę najlepiej wypić tuż przez południem. Ostatnią zaleca się wypić około 15, czyli w godzinach gdy mocno spada poziom koncentracji i odczuwamy senność.  

KAWA I JEJ NIEKTÓRE POZYTYWNE WŁAŚCIWOŚCI
- polepsza pamięć krótkotrwałą 
- polepsza zdolności poznawcze
- zmniejsza ryzyko zachorowania na marskość wątroby
- ułatwia koncentrację
- pozytywnie wpływa na układ trawienny i krążenie
- przyspiesza metabolizm



5 kaw dziennie to zdecydowanie za dużo. 
Przed tobą ciężki dzień, pełen wyzwań, spotkań i stresu? Bez namysłu sięgasz po 5,6 kawę?  
Niestety kawa w takich sytuacjach nam nie pomoże (sięgnij raczej po melisę :)). Nadmierne spożycie kawy może wywołać dekoncentrację, rozdrażnienie, nasilić ból, nadpobudliwość, drżenie kończyn i bezsenność. 
Badania pokazują, że optymalna dawka kofeiny w ciągu dnia to 300-400 mg, czyli około 3-4 kaw.  
Pamiętaj, że kofeinę zawiera także herbata i coca-cola! 

KAWA I JEJ NIEKTÓRE (nie chciałam Was straszyć) NEGATYWNE WŁAŚCIWOŚCI 
- zwiększa uczucie niepokoju i lęku 
- powoduje uzależnienie fizyczne
- utrudnia zasypianie





A Ty, ile kaw dziennie pijesz?

5 września 2015

RZUT OKIEM NA IMIGRACJĘ Z DOŚWIADCZENIA

W polskich (podobnie jak w innych europejskich krajach) mediach od dłuższego czasu rozbrzmiewają newsy dotyczące imigrantów. Na co dzień polityką się nie interesuję i staram się do niej nie mieszać (bo przecież po co niepotrzebnie paplać się w błocie). Jednak to co od jakiegoś czasu dzieje się na arenie europejskiej, docierające do nas informacje kreowane przez media szukające taniej sensacji, wprawiają mnie lekko mówiąc w irytację...

Polska nie ma ŻADNEGO DOŚWIADCZENIA w przyjmowaniu imigrantów z Syrii, Albanii, Afganistanu, czy jeszcze innego kraju afrykańskiego lub azjatyckiego. Nie można więc tych osób porównywać z imigrantami z Ukrainy - jak to się robi w polskich mediach, bo przecież Ukraina i Polska są podobne kulturowo! Nasze wartości i poglądy zacierają się i nie widać między nami większej różnicy. Ukraina to nie Afryka, czy Azja; to nasz sąsiad.

Na co dzień mieszkam we Włoszech, w Mediolanie. Większość z Was powiedziałaby stolicy mody i europejskiego przepychu. Ja powiem - stolicy nielegalnej imigracji... Nie raz jadąc tramwajem czy też metrem zadawałam sobie pytanie " Gdzie ja jestem? W Europie czy afrykańskim buszu?"
I nikt, kto nie zetknął się "w praktyce" z falą imigracji nie jest w stanie mnie zrozumieć. Nie zrozumie tego Polak, żyjący w Warszawie, nie zrozumie tego turysta przybywający do Włoch, Grecji czy Francji, nie zrozumie tego Pan Prezydent czy Pani Premier - na co dzień jeżdżący limuzynami, otoczeni ochroną i posyłający swoje dzieci do prywatnych szkół.

Polacy cieszą się, że pomogą "biednym poszkodowanym" przez wojnę. Organizacje humanitarne zacierają rece, że mogą się przydać, rząd woła: "wybudowaliśmy blaszaki dla uchodźców, jesteśmy gotowi, możemy ich przyjąć i żyć w symbiozie". Nic tylko jedno wielkie HIP HIP HURA! Serdeczne gratulacje, ja już idę zamówić wieniec...

Polska (jak każdy inny europejski kraj) przyjmując imigrantów nie zdaje sobie sprawy, jak nasz kraj może się zmienić. Nie zaraz - teraz, nie za rok, ale za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat. (Nie myślicie o sobie, to pomyślcie o swoich dzieciach i wnukach!)
 Nie możemy siebie oszukiwać, że będziemy w stanie to kontrolować, bo nie będziemy - biznes imigracyjny przecież kwitnie! Podobnie jak Włochy, Grecja czy Francja nie będziemy w stanie zwalczać nielegalnej imigracji, będziemy więcej pieniędzy wydawać na pomoc imigrantom (bo tak przecież trzeba, bo tego wymaga od nas Pani z nadwagą w garsonce), więzienia będą przepełnione nielegalnymi imigrantami i nie będzie w nich miejsca dla prawdziwych kryminalistów. Mało?

A co My, jako naród, nasz rząd i cała unia zrobi w następujących przypadkach (przypadki prawdziwe, jakie miały miejsca w krajach dotkniętych już "plagą imigracji"):
-  przybywający do nas muzułmanie zaczną sobie rościć prawo (wręcz obowiązek) do ściągania krzyży w szkołach i innych placówkach publicznych, bo to godzi w ich religię, wyznania i przekonania. Wówczas ksiądz na ambonie czy partia prawicowa nic nie zdziałają.
- co powiemy zgwałconej kobiecie przez imigranta żądnego "rozrywki"? Musimy być dla nich wyrozumiali?
-  jak  w ogóle wyobrażamy sobie nasze porozumienie się? Są przygotowane dla tych osób jakieś specjalne szkoły, kursy, programy?
- czy my w ogóle wierzymy, że do naszego kraju "zagoszczą" tylko i wyłączni imigranci legalnie? Plagi nie da się kontrolować. Hello!
- czy nasze prawodawstwo jest odpowiednio przygotowane na to? Jakoś tego nie widzę.
- co powiemy okradzionej przez imigrantów dwa razy w ciągu pięciu lat rodzinie? Kto im zwróci utracone dobra? "Przykro mi nic nie da się zrobić w tej kwestii."?
- co powiemy pobitemu do nieprzytomności dziecku? Damy pobić drugie, bo Pan Jezus kazał nadstawić drugi policzek?
- jak wytłumaczymy dzieciom bawiącym się na placu zabaw, dlaczego ktoś 10 m. od tego placu został postrzelony?  To u nich normalne?
- kto zwróci kontrolerowi biletów odciętą rękę, tylko dlatego, że zapytał się w pociągu czy ma bilet za 2,5 €?  Państwo czy podmiot zatrudniający?
I to nie jest czarny scenariusz, to nie jest film akcji czy serial kryminalny. To jest Moi Drodzy szara codzienność Państw nieudolnie zmagających się z falą imigracji z Azji i Afryki. Tak jest u nich, tak będzie i u nas. Nie oszukujmy się, że Ci ludzie przystosują się bo przecież są w POLSCE. (Większość z nich nie ma bladego pojęcia czy Polska to kraj, miasto, wioska czy po prostu jakaś rzecz). Oni nie ustawią się w kolejce do Urzędu Pracy, nie nauczą się polskiego i nie przystosują się do nas. Podarowana im zgrzewka wody zostanie wyrzucona na tory, a podarowany sok z 15% zawartością cukru wyląduje w śmietniku.
Jestem i będę przeciwniczką przyjęcia tego typu imigrantów (bo o uchodźcach nie ma mowy) do Polski. Dziwię się, że nasz rząd jest taki przepraszam za wyrażenie ślepy, żeby nie widzi żadnego problemu. Organizacje humanitarne chcą pomagać? Niech pomagają biednym Polakom (których przecież nie brakuje) albo niech doraźnie pomaga poszkodowanym w ich kraju.

Polska to nie tylko tu i teraz. Polska to także nasze PÓŹNIEJ! Polska to nasze dzieci i nasi wnukowie! Zastanówmy się czy chcemy, żeby nasz kraj upodobnił się do tego, w którym 60% populacji to imigranci... Ja się na taką Polskę nie godzę!

My obligujemy się pomóc Unii, a kto nam pomógł w walce z rosyjskim tygryskiem, jak poświęcaliśmy nasze dobro na rzecz Ukrainy? Do dzisiaj ponosimy bolesne straty, a od 1939 nic się nie zmieniło. Wszyscy się boją rosyjskiego tygryska i niemieckiego aniołka.
Zastanówmy się kto nam pomoże, jak będziemy w potrzebie?  Chętnych do pomocy nie widzę...


28 sierpnia 2015

PALAZZO DUCALE

Ten niepowtarzalny pałac już z zewnątrz zachwyca nas swoją niesamowitą lekkością i elegancją.
Zbudowany został już w IX w. jako rezydencja dożów. Aż po wiek XVI słynni architekci przebudowywali go wielokrotnie, nadając mu swój obecny wygląd. 
Pałac Dożów z zewnątrz
source: wikipedia.org
We wnętrzach pałacu do dnia dzisiejszego zachowały się wspaniałe salony z ich oryginalnym wystrojem, meble, dzieła malarskie i rzeźbiarskie.
Bogato zdobiona Porta della Carta (1442 r.), wykonana przez mistrzów z rodziny Bon, prowadzi na dziedziniec, pośrodku którego stoją dwie piękne brązowe cembrowiny z XVI w. 
Porta della Carta
source: wikipedia. org
Po lewej stronie ciągnie się portyk Foscari. W przyległym doń dziedzińczyku Senatorów leżą schody Gigantów, biorące swą nazwę od dwóch olbrzymich posągów - Marsa i Neptuna.
Schody Gigantów
source: wikipedia.org
Na podeście u szczytu schodów miały miejsce ważne uroczystości: koronacja nowo wybranego doży przy udziale ludu i dygnitarzy Republiki, witanie znakomitych gości oraz ambasadorów obcych państw.
Na pierwszym piętrze ciągnie się szereg dużych sal o wystroju głównie z XVI w. Nie brakuje tutaj arcydzieł mistrzów malarstwa weneckiego. Jedne z najciekawszych to sale Pinakoteki, stanowiące ongiś część apartamentów prywatnych doży.

Na drugim piętrze znajdziemy: Sala delle Quattro Porte (Sala czterech drzwi) zdobna we freski Tintoretta i płótno Tycjana, przedstawiające Dożę Antonio Grimaniego klęczącego przed Wiarą; Sala Kolegium o pięknym plafonie udekorowanym malowidłami Veronesa; Sala Senatu z dekoracją pędzla Tintoretta (na suficie Wenecja królowa morza); ozdobiona przez Veronesa; Sala Rady Dziesięciu, w której urzędował organ władzy czuwający nad bezpieczeństwem państwa, toteż prowadzący procesy za przestępstwa natury politycznej; Sala della Bussola, zawdzieczająca swą nazwę podwójnym, rogowym drzwiom (w niej skazańcy i więźniowe polityczni czekali na przesłuchania). 
Piętro wyżej mieszczą się Sale Zbrojowni, wykorzystywane przed XIV w. również jako więzienie. Można w nich obejrzeć kolekcję broni nie będącą zbiorem militariów różnego pochodzenia, lecz nader rzadką kolekcją broni paradnej i turniejowej, a nadto broni nadającej się do natychmiastowego użycia w razie konieczności obrony pałacu. Znaczna jej część pochodzi z XV i XVI w. 
Schody Cenzorów wiodą na pierwsze piętro, gdzie leży Sala del Maggior Consiglio, czyli miejsce zebrań Wielkiej Rady, najważniejszego organu władzy w Wenecji. Ma 54 m długości, 25m szerokości i 15,40 m wysokości. Zniszczona przez pożar w 1577 r., została odbudowana przez Antonio Da Ponte i udekorowana scenami ilustrującymi chlubne zwycięstwa Republiki Weneckiej.
Sala del Maggior Consiglio
source: wikipedia.org


26 sierpnia 2015

BASILICA DI SAN MARCO

Bez wątpienia Bazylikę św. Marka możemy uznać za najpiękniejszą, najbardziej różnorodną stylowo i idealnie komponującą się w architekturę całego Placu. Od lat przyciąga tłumy turystów, ustawiających się w kolejkę już wczesnym rankiem, żeby podziwiać jej piękno. Przejdźmy jednak do krótkiego opisu.
Bazylika św. Marka
source: wikipedia.org
W roku 828 z egipskiej Aleksandrii sprowadzone zostały do Wenecji szczątki św. Marka Ewangelisty. By dać godne schronienie tak cennej relikwii Wenecjanie zdecydowali o budowie świątyni, która miała także stać się symbolem wielkości miasta.


W ten sposób etapami, poprzez wiele stuleci (głównie od XI do XV w.), powstawała budowla nosząca na sobie nie tylko ślady stylów z różnych epok, ale również różnego pochodzenia: złoto bizantyjskich mozaik, gotyckie iglice, romańskie łuki pełne i typowo islamskie kopuły. Tworzą razem niepowtarzalną całość jakoby na znak wyjątkowej i niepowtarzalnej Wenecji...

Przedsionek Bazyliki
source: wikipedia.org
Fasada składa się z dwóch poziomów olbrzymich arkad. Poziom niższy to pięć portali przedzielonych romańskimi w stylu kolumienkami i płaskorzeźbami. Nad arkadą głównego wejścia widnieją cztery rumaki z brązu. To kopie słynnych oryginałów z pozłacanego brązu, (obecnie w Museo della Basilica), które w 1204 r. przywiózł z Konstantynopolu doża Enrico Dandolo i które są prawdopodobnie dziełem greckim z IV w. p.n.e.
Rumaki z brązu
source: wikipedia.org 
Przy prawej bocznej ścianie bazyliki, na rogu z Pałacem Dożów, umieszczono porfirową grupę rzeźbiarską tak zwanych Tetrarchów, dzieło syryjskie z IV w.
Tetrarchowie
source: wikipedia.org
Portal główny prowadzi do przedsionka bazyliki, w którym lśnią mozaikami sklepienia i czasze kopułek. Bodaj najpiękniejsze spośród nich przedstawiają Epizody z Księgi Rodzaju (XIII-XIV w.).  Wnętrze na planie krzyża greckiego, o trójnawowych ramionach, posiada w górnej kondygnacji emporowe obejście dla kobiet.

Posadzka i ściany wyłożone są w całości mozaikami, ilustrującymi Życie Chrystusa i Życie św. Marka. Wśród morza mozaik lśnią typowo bizantyjskie w stylu, na złotym tle, mozaiki wykonane przez mistrzów weneckich XII-XIII w. Są tu także kompozycje z epok późniejszych, jak chociażby na ścianie fasadowej, wg kartonów Tintoretta. Najstarsze, bo sprzed 1000 r. widnieją między oknami apsydy, a dominujący nad nimi Chrystus jest dziełem z XVI w.
Mozaiki
source: wikipedia.org
Prezbiterium od nawy głównej oddziela lektorium, ozdobione 14 posągami autorstwa braci Dalle Masegne (XIV w.).
14 posągów
source: wikipedia.org
Przed lektorium stoją po jednej stronie podwójna ambona z XIV w., a po drugiej tak zwana ambona Relikwii. W suto zdobionym ołtarzu głównym przechowywane są szczątki doczesne św. Marka. Za ołtarzem znajduje się słynny Złoty Ołtarz, arcydzieło sztuki złotniczej, wykonany ze złota, kamieni szlachetnych i emalii z okresu od X do XIV w. Na środkowej emalii został przedstawiony Chrystus z Ewangelistami, na innych Apostołowie, Matka Boska i Prorocy.
Złoty Ołtarz
source: wikipedia.org
W lewym transepcie, z prawej strony, widnieje otaczana wielką czcią Madonna Nikopejska (Matka Boska Zwycięska), ikona bizantyjska prawdopodobnie z X w., przywieziona do Wenecji z Konstantynopola w 1204 r. przez powracających z krucjaty krzyżowców. Z tego samego transeptu przechodzi się do kaplicy Madonna dei Mascoli oraz do kaplicy św Izydora, pokrytych wspaniałymi mozaikami.

Z prawego transeptu przechodzi się do skarbca, bogatego w bizantyjskie wyroby złotnicze, w których większą część również przywieźli krzyżowcy w 1204 r. W prawej nawie znajduje się wejście do czternastowiecznej kaplicy chrzcielnej. Na środku zdobna w marmury i mozaiki chrzcielnica projektu Sansovina. Z przedsionka bazyliki wchodzi się do Museo Marciano i na wychodzący na plac taras z Rumakami.

Dodatkowe informacje: 
Godziny otwarcia: 
Bazylika: 9.45-17.00 / niedziele i dni świąteczne: 14.00 - 17.00 (wstęp darmowy)
Muzeum św. Marka: 9.45 - 16.45 (wstęp 4 € )
Złoty Ołtarz: 9.45 - 17.00 / niedziele i dni świąteczne: 14.00 - 17.00 (wstęp 2 € )
Skarbiec: 9.45 - 17.00 / niedziele i dni świąteczne: 14.00 - 17.00 (wstęp 3 € )

- Na terenie Bazyliki obowiązuje odpowiedni strój 
- Do Bazyliki nie można wchodzić z walizkami, plecakami i dużymi torbami 
- Na terenie Bazyliki obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania